Przejdź do treści
Obraz
Opublikowane 4. Maj 2022 | Uaktualniono 4. Maj 2022

Do 10 maja można zapisać się na kurs - „Pomagam sobie, pomagam innym” 

Obraz

- Gdy wstępujemy w związek małżeński myślimy, że wszystko będzie super. Ale prawda jest taka, że musimy dorastać do miłości, rozwijać się. I często brakuje nam narzędzi, aby to zrobić. Budowanie stabilnych relacji jest dużym wyzwaniem, a tego typu kurs może w tym pomóc - mówi Katarzyna Jachimowicz.

 

 

„Pomagam sobie – pomagam innym” to kurs w zakresie doradztwa rodzinnego. Zajęcia ruszają w maju i będą się odbywać online. Z Katarzyną Jachimowicz - uczestniczką poprzednich i tegorocznych warsztatów rozmawiam o kursie, naturalnych metodach planowania rodziny, a także o tym, dlaczego tak ważne jest wspieranie rodzin.

 

Tekst: Marta Tomczyk-Maryon

 

– „Pomagam sobie, pomagam innym” to szkolenie liderów polonijnych w zakresie doradztwa rodzinnego – wyjaśnia Katarzyna Jachimowicz. Kurs jest przygotowany przez Instytut Studiów nad Rodziną im. abpa Kazimierza Majdańskiego i Duszpasterstwo Polonii. Kazimierz Majdański to biskup, który miał w swojej wizji rodzinę i budowanie Kościoła Domowego. Natomiast Duszpasterstwo Polonii jest znane z wielu dobrych inicjatyw, takich jak kongresy Rodzin Polonijnych i Młodzieży Polonijnej.

Program kursu jest interesujący i rozbudowany, są tam takie tematy, jak: współczesne konteksty towarzyszenia małżonkom, odkrywanie Bożego zamysłu o rodzinie, wielowymiarowe budowanie jedności małżeńskiej, wsparcie w zakresie realizacji zadań prokreacyjnych i wychowawczych, pomoc małżonkom w sytuacjach trudnych i kryzysowych oraz praktyczne formy pomagania rodzinie na emigracji.

– Cały kurs tworzy całość i podejmuje kwestie, które są kluczowe dla małżeństwa. Celem szkolenia jest podniesienie i wzmocnienie rodziny – mówi Katarzyna Jachimowicz (na zdj. obok).

Obraz

– Dlaczego wsparcie rodziny jest takie ważne?

– Gdy wstępujemy w związek małżeński myślimy, że wszystko będzie super. Ale prawda jest taka, że musimy dorastać do miłości, rozwijać się. I często brakuje nam narzędzi, aby to zrobić. Gdy pojawiają się problemy, nie wiemy, jak sobie z nimi radzić. Efektem bywa rozpad związku. Budowanie stabilnych relacji jest dużym wyzwaniem, a tego typu kurs może w tym pomóc.

– Pomówmy o metodach naturalnego planowania rodziny, które są jednym z tematów kursu. Jesteś lekarzem oraz osobą, która naucza tych metod i z pewnością w swojej praktyce spotkałaś się z krytycznym podejściem do NPR. Niektórzy nazywają tę metodę „katolicką ruletką”, dając w ten sposób do zrozumienia, że jest ona mało skuteczna i nienaukowa. Jak jest naprawdę? Czy NPR to najlepszy sposób, aby zajść w nieplanowaną ciążę, czy też jest to dobra metoda planowania rodziny?

– Według danych WHO skuteczność metod naturalnych wynosi (tzw. wskaźnik Pearla) 0,2 i jest to liczba nieplanowanych ciąż w ciągu jednego roku na sto kobiet. Taki sam wskaźnik ma doustna antykoncepcja. Trzeba jednak podkreślić, że skuteczność metod naturalnych jest inna, gdy stosuje się je do pierwszej połowy cyklu, a inna do drugiej. Do pierwszej jest to 0,2, natomiast w drugiej połowie cyklu jest to zero.

– To skąd biorą się te nieporozumienia?

– Z tego, że za metodę naturalną uważa się tzw. kalendarzyk małżeński, który metodą nie jest. Samo patrzenie na daty cyklu, jego długość i na tej podstawie ocenianie czy jestem w okresie płodnym, czy nie jest właśnie rosyjską ruletką. Taka metoda ma bardzo złe wskaźniki i rzeczywiście może być przyczyną nieplanowanych ciąż.

– W takim razie na czym polegają naturalne metody planowania rodziny?

– Metody naturalne to obserwowanie swojego ciała w taki sposób, żeby ocenić bardzo precyzyjnie, kiedy jestem płodna, a kiedy nie. Taka obserwacja opiera się na trzech składowych: obserwacji śluzu, temperatury i szyjki macicy. I jeśli te trzy rzeczy nałożymy na siebie, to wtedy w precyzyjny sposób możemy określić dni płodne i niepłodne.

– Czy tę metodę mogą stosować kobiety, które mają nieregularny cykl, albo pracują w nocy?

– Tak, są zasady, które mówią, jak stosować te metody i zasady w cyklach nieregularnych, w przypadku nocnej pracy, po porodzie dziecka, w trakcie karmienia i w czasie menopauzy.

– Jakie zalety ma ta metoda? Czy chodzi tu tylko o zgodność z nauką Kościoła, czy też są inne, np. biologiczne lub psychiczne korzyści stosowania tej metody?  Czy jako lekarz możesz je wskazać?

– Obserwacja swojego ciała i cyklu jest narzędziem diagnostycznym, na podstawie którego można wnioskować o ewentualnych dysfunkcjach hormonalnych. Taka obserwacja jest korzystana dla zdrowia. Poza tym jest to metoda całkowicie naturalna, nie chemiczna, zatem pozbawiona jakichkolwiek działań ubocznych. NPR – co nie jest bez znaczenia - angażuje oboje małżonków. Oczywiście nikt za kobietę nie zrobi obserwacji swojego ciała, ale interpretacja wyników jest miejscem, kiedy mąż może się włączyć. To buduje wzajemną jedność i zrozumienie.

Jeśli małżonkowie nie planują dziecka w pewnym okresie, stosowanie NPR wymaga od nich powstrzymywania się od współżycia w czasie, gdy kobieta jest płodna. Ma to wymiar psychologiczny - jeśli na coś trzeba poczekać, to taka rzecz lub działanie jest dla nas bardziej atrakcyjne. I to powoduje, że takie trochę wymuszone przerwy wpływają na zwiększenie wzajemnej atrakcyjności. Bo czy nie jest tak, że kiedy wszystko jest dostępne, to czasem zakrada się nuda?

Myślę, że metody naturalne to sposób na życie, wybór pewnej filozofii.

– I to jest wymiar, który może zainteresować nie tylko katolików, ale także osoby, które pragną żyć w zgodzie z naturą i środowiskiem.

– Dokładnie, metody naturalne można nazwać ekologicznymi. Czy wiesz, że stężenie estragonu w Tamizie jest tak duże, że ryby przestały się rozmnażać? Zatem, to również sprawa środowiska, ponieważ wszystkie hormony, które zażywamy wydalają się przez mocz, a ścieki do wody i gleby.

– Gdy porównamy NPR z wzięciem pigułki antykoncepcyjnej lub założeniem spiralki wewnątrzmacicznej to metoda ta wydaje się skomplikowana? Czy tak jest rzeczywiście?

– Ta metoda wymaga systematyczności. Można ją zastosować wyłącznie do stałych i stabilnych związków. NPR wymaga też przekroczenia pewnej bariery lęku, tego, że „mi nie wyjdzie i że zajdę w ciążę”, i tu mamy dyskusję z ludzką potrzebą kontroli. Myślę, że dla osób, które chcą się nauczyć tej metody, ale jeszcze nie są w tym biegłe, błędem nie jest stosowanie po drodze innych metod.  

– Czyli można podejść do tego łagodnie i spokojnie.

– Tak, z miłością do siebie. Czasami jest tak, że jak się boimy, to w ogóle nie zaczynamy. Kierowałabym się mądrością, którą znalazłam u o. Knotza, mówiącego o tym, że kiedy małżonkowie się boją, albo są ważne powody, aby nie mieć dziecka w danym momencie, to mogą stosować inne metody. I wtedy mogą to robić z założeniem, że „dzisiaj nie umiem tego, ale zrobię wszystko, aby się tego nauczyć i wrócić do tej metody”.

– W jaki sposób można nauczyć się stosować NPR?

– Poza kursami istnieją poradnie planowania rodziny i dużo stron internetowych dedykowanych właśnie temu. Na przykład strona INER https://iner.pl/, gdzie można wykupić dostęp i interpretację swoich danych, które wpisujesz na tej stronie.

 

Katarzyna Jachimowicz przyznaje, że w Norwegii NPR jest mało znane. Powód?

– Ta metoda nie jest promowana, oficjalnie jest uważana za nieskuteczną i nienaukową. Pracując jako lekarz w Norwegii nie mogę tego pacjentkom polecać, chyba, że sama pacjentka by sobie tego zażyczyła.

Moja rozmówczyni przyznaje, że Kościół katolicki w Norwegii wyraża zainteresowanie tą metodą, ponieważ zwróciło się do niej Centrum Katechetycznego Diecezji Oslo, które chciałoby uruchomić takie szkolenie.

– Obecnie mogę prowadzić takie zajęcia po polsku. Po norwesku będzie to możliwe za jakiś czas.

Z polską lekarką kontaktowały się również parafie – wiosną prowadziła ona taki kurs w Oslo, w parafii św. Jana. Odzywała się do niej również parafia z Bergen.

– W jaki sposób Kościół w Norwegii powinien i może promować tę metodę?

– Metoda ma swoje podstawy w głębokich źródłach teologicznych, w teologii ciała i małżeństwie rozumianym jako sakrament. Katolickie małżeństwo podkreśla jedność małżonków we wszystkich aspektach, ich wierność i otwartość na życie. Metody hormonalne powodują czasowe ubezpłodnienie kobiety, a więc zamknięcie się na życie, natomiast metody barierowe naruszają jedność małżeńską.

Kościół katolicki powinien promować małżeństwo katolickie.  Jednak to wymaga wiedzy i odpowiedniego przygotowania. Powinniśmy nauczać i mówić o tym osobom, które chcą słuchać i tymi kanałami, które są dla nas dostępne. Natomiast powstrzymałabym się od jakiegokolwiek moralizowania. Nie powinniśmy również nikogo do niczego zmuszać. Zamiast tego pokazywać drogę, aby osoby, które się poczują wezwane do tego, mogły planować rodzinę w sposób zgodny z naszą wiarą.  Przydałyby się systematyczne działania, takie jak otwarcie np. centrum poradnictwa przy biskupstwie oraz kursy i wykłady w parafiach.

– Wróćmy do kursu, który rozpocznie się 21 maja. Kto może nim uczestniczyć?

– Tytuł kursu - „Pomagam sobie, pomagam innym” - określa, że może w nim uczestniczyć każdy. Małżeństwa, rodziny, które są w kryzysie, jak również osoby, które są nastawione na pomaganie innym. Wszyscy są mile widziani. Niekoniecznie trzeba dążyć do tego, aby zostać liderem polonijnym po skończeniu kursu. Możemy po prostu zostać liderem dla siebie i ludzi, których spotkamy. Niekoniecznie również trzeba uczestniczyć w kursie w rodzinie. Ja uczestniczyłam sama w poprzednim kursie, bo mój mąż nie miał na to czasu.

– Jak wyglądała poprzednia edycja kursu, w której brałaś udział?

– Spotkania są online raz w miesiącu, przez całą sobotę i niedzielę. Przed każdym dniem zajęć była możliwość uczestniczenia w Mszy św. online. Wszystkie wykłady były nagrywane, więc można było je odsłuchać w innym czasie; zapewne podobnie będzie w tym roku. Nie ma żadnych egzaminów, trzeba było napisać małą pracę na podstawie wysłuchanego wykładu. Jest jedynie opcjonalny egzamin dla osób, które chcą być nauczycielami NPR.

Uczestniczy pochodzili z całego świata. Z Norwegii byłam tylko ja i jedna para ze Stavanger. Mam nadzieję, że w tym roku zgłosi się więcej osób i że nawiążemy kontakty, z których zrodzi się coś dobrego.

 

 

Więcej na temat kursu przeczytasz TU 

 

UWAGA: zapisu na kurs możesz dokonać do dnia 10 maja poprzez formularz zgłoszeniowy TUTAJ 

 

Katarzyna Jachimowicz (54). Lekarz specjalista z medycyny rodzinnej i psychiatrii. Pracuje w Vestre Viken Sykehus. Członek Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Lekarzy.

Powołując się na klauzulę sumienia zastrzegła, że nie będzie zakładać pacjentkom spirali i wypisywać skierowań na aborcję. Z tego powodu została zwolniona z pracy przez gminę Sauherad. Wniosła sprawę do sądu, którą ostatecznie wygrała w Sądzie Najwyższym w listopadzie 2018.