W drugim dniu wizycie na Malcie Papież przewodniczył Mszy św. na Placu Spichlerzy we Florianie. Zgromadziła ona 20 tysięcy ludzi. Zdjęcie: REUTERS
W niedzielę 3 kwietnia zakończyła się wizyta Papieża Franciszka na Malce. Podczas dwudniowej pielgrzymki Ojciec Święty odwiedził m.in. narodowe sanktuarium Ta’ Pinu na wyspie Gozo i spotkał się z migrantami w Centrum „Laboratorium Pokoju im. Jana XXIII” w Hal Far.
Sanktuarium Ta’ Pinu
Ważnym wydarzeniem pierwszego dnia papieskiej pielgrzymki była wizyta w narodowym sanktuarium Ta’ Pinu na pobliskiej wyspie Gozo. Tutaj przed obrazem Matki Bożej Franciszek złożył Złotą Różę – najwyższe odznaczenie papieskie dla miejsc kultu maryjnego na świecie. Modlił się przed wizerunkiem Matki Bożej, znajdującym się w bazylice. Następnie, błogosławiąc chorych, wyszedł na niewielki plac przez świątynią, gdzie zgromadziło się kilka tysięcy wiernych.
Ojciec Święty wygłosił tu przemówienie, w którym nawiązał do odczytanego wcześniej fragmentu Ewangelii (J 19, 25-27), przedstawiającego powierzenie przez Jezusa pod krzyżem swej Matki Janowi. Zauważył, że z godziny śmierci bierze swój początek czas rodzącego się Kościoła. Wskazał, iż jesteśmy wezwani do powrotu do tamtego początku, do rodzącego się Kościoła, który widzimy pod krzyżem w Maryi i Janie. Dodał, że chodzi przede wszystkim o ponowne odkrycie podstaw wiary – relacji z Jezusem i głoszenia Jego Ewangelii całemu światu.
„Życie Kościoła – pamiętajmy o tym zawsze – nie jest nigdy tylko «przeszłą historią do wspominania», lecz «wielką przyszłością, którą należy budować» z uległością planom Bożym. Nie wystarczy wiara, na którą składają się przekazywane zwyczaje, uroczyste celebracje, piękne okazje ludowe, silne i emocjonujące przeżycia. Potrzebujemy wiary, która opiera się i odnawia w osobistym spotkaniu z Chrystusem, w codziennym słuchaniu Jego Słowa, w aktywnym uczestnictwie w życiu Kościoła, w duchu pobożności ludowej” – powiedział Franciszek.
Ojciec Święty przestrzegł przed pewnym samozadowoleniem i trwaniem jedynie w formach zewnętrznych religijności. „Trzeba czuwać, aby praktyki religijne nie sprowadzały się do powtarzania repertuaru z przeszłości, ale wyrażały żywą wiarę, otwartą, głoszącą radość Ewangelii” – podkreślił, dodając, że ewangelizacja jest radością Kościoła. „Nie bójcie się wchodzić, jak to już czynicie, na nowe, może nawet ryzykowne drogi ewangelizacji i głoszenia, które dotykają życia” – powiedział Papież.
Franciszek zaznaczył, że powrót do początku oznacza także rozwijanie sztuki przyjmowania. „Jakże ważna jest w Kościele miłość między braćmi i przyjęcie bliźniego! … Jest to przede wszystkim wyzwanie dla naszych relacji eklezjalnych, ponieważ nasza misja przynosi owoce, jeśli pracujemy w przyjaźni i braterskiej komunii” – wskazał Ojciec Święty.
Papież podkreślił, że przyjmowanie jest także papierkiem lakmusowym, aby sprawdzić, w jakim stopniu Kościół jest rzeczywiście przeniknięty duchem Ewangelii. „Jesteście skarbem w Kościele i dla Kościoła. Aby go strzec, powinniśmy powrócić do istoty chrześcijaństwa: do miłości Boga, która jest siłą napędową naszej radości i która każe nam wyjść i przemierzać drogi świata; i do przyjmowania bliźniego, co jest naszym najprostszym i najpiękniejszym świadectwem w świecie”.
Tu przeczytasz o spotkaniu Papieża z władzami Malty
– Powinniśmy powrócić do istoty chrześcijaństwa: do miłości Boga, która jest siłą napędową naszej radości i która każe nam wyjść i przemierzać drogi świata; i do przyjmowania bliźniego, co jest naszym najprostszym i najpiękniejszym świadectwem w świecie – powiedział Papież w sanktuarium Ta’ Pinu. Zdjęcie: REUTERS
Grota św. Pawła
Drugi dzień wizyty na Malcie Ojciec Święty rozpoczął od modlitwy w Grocie św. Pawła w Bazylice św. Pawła w Rabacie, miejsca, gdzie przebywał Apostoł Pogan przez trzy miesiące po katastrofie statku w 60 r. n.e., o której opowiadają Dzieje Apostolskie.
„Spraw, aby nasze współczucie nie wyczerpywało się w pustych słowach, lecz rozpalało ognisko gościnności, która rozgrzewa serca i je jednoczy; ognisko domu zbudowanego na skale, jednej rodziny Twoich dzieci, wszystkich sióstr i braci. Ty miłujesz ich nie czyniąc różnic i chcesz, aby stali się jedno z Twoim Synem, Jezusem Chrystusem, naszym Panem, mocą ognia zesłanego z nieba, Twego Ducha Świętego, który wypala wszelką wrogość i w nocy oświetla drogę ku Twemu Królestwu miłości i pokoju“ – modlił się Franciszek.
Msza św. na Placu Spichlerzy
Centralnym punktem wizyty Papieża była Msza św. na Placu Spichlerzy we Florianie, za murami Valetty, która zgromadziła około 20 tysięcy wiernych, przedstawicieli Kościołów chrześcijańskich oraz innych wyznań religijnych.
Franciszek zwrócił uwagę, że Ewangelia piątej niedzieli Wielkiego Postu ma kilkoro bohaterów. Pierwszym jest lud Boży gromadzący się wokół Jezusa. Ten święty lud Boży wierny w poszukiwaniu Pana jest liczny i żywy również na Malcie. Ojciec Święty zauważył, że w szkole Jezusa znajdują się jednak puste miejsca, są osoby nieobecne. Należą do nich faryzeusze i uczeni w Piśmie, którzy uważają się za specjalistów od Pana Boga. To oni stają w postawie oskarżycieli wobec cudzołożnej, zagubionej kobiety. Ci ludzie odrzucają również samego Jezusa jako tego, który nie zachowuje prawa. Nalegają na ukamienowanie kobiety i demonstrują swoją pogardę dla jego współczucia. Papież zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo jakie stanowi dla religijności hipokryzja i obłuda, dlatego trzeba uważnie przyglądać się swojemu spojrzeniu na bliźniego i na samego siebie.
„Przez to, jak patrzymy na bliźniego: czy robimy to tak, jak pokazuje nam dzisiaj Jezus, czyli ze spojrzeniem miłosiernym, czy też w sposób osądzający, czasem nawet pogardliwy, jak oskarżyciele z Ewangelii, którzy stawiają się w roli obrońców Boga, ale nie dostrzegają, że znieważają braci i siostry – podkreślił Franciszek. – W rzeczywistości ten, kto wierzy, że broni wiary wskazując palcem na innych, może mieć wizję religijną, ale nie kieruje się duchem Ewangelii, ponieważ zapomina o miłosierdziu, które jest sercem Boga“.
Papież powiedział również, że oskarżycielom kobiety brakowało prawdy serca. Nie mieli w sobie wewnętrznego ubóstwa, które jest najcenniejszym skarbem człowieka i otwiera go na zbawienie. Taką właśnie postawę przyjmuje cudzołożna kobieta, która odkrywa ze zdumieniem, że została rozgrzeszona przez Boga i otwiera się przed nią nowa przyszłość. Ta historia ukazuje nam, że każde napomnienie pozbawione miłości coraz bardziej pogrąża tego, kto je otrzymuje. Bóg natomiast zawsze pozostawia otwartą drogę do wyzwolenia. On pragnie, aby jego Kościół stawał się świadkiem przebaczenia. Nie ma takiego grzechu, który nie mógłby stać się okazją do rozpoczęcia nowego życia. Jezusa poznają ci, którzy doświadczają jego przebaczenia.
„Dzisiaj to właśnie ta kobieta, która w swojej nędzy zaznała miłosierdzia i która wychodzi na świat uzdrowiona przebaczeniem Jezusa, sugeruje nam, jako Kościołowi, abyśmy wrócili do szkoły Ewangelii, do szkoły Boga nadziei, który zawsze zaskakuje. Jeśli będziemy Go naśladować, nie będziemy skłonni koncentrować się na potępianiu grzechów, lecz z miłością wyruszymy na poszukiwanie grzeszników. Nie będziemy liczyć obecnych, lecz wyruszymy w poszukiwaniu nieobecnych. Nie będziemy wracać do wytykania palcem, lecz zaczniemy słuchać. Nie będziemy odrzucać wzgardzonych, lecz będziemy patrzeć najpierw na tych, którzy są uważani za ostatnich. Tego właśnie uczy nas dzisiaj Jezus swoim przykładem. Pozwólmy się Jemu zadziwić. Przyjmijmy z radością Jego nowość“.
Spotkanie z migrantami
Ostatnim punktem papieskiej wizyty na Malcie było spotkanie z migrantami w Centrum Laboratorium Pokoju im. Jana XXIII w Hal Far.
Papież wygłosił tu przemówienie, w którym przypomniał, że na przestrzeni ostatnich lat tysiące osób doświadczyło rozbicia statku na Morzu Śródziemnym i straciło życie. Istnieje jeszcze inny rodzaj katastrofy, który dotyka nie tylko uchodźców, ale wszystkich ludzi współczesnych. Jest to katastrofa cywilizacji. Można się przed nią uchronić postępując po ludzku, patrząc na osoby, konkretnych mężczyzn i kobiety z ich twarzami i opowieściami. Ojciec Święty przypomniał o tysiącach ludzi, którzy w ostatnich dniach zostali zmuszeni do ucieczki z Ukrainy z powodu wojny oraz o innych, którzy opuścili swoje domy i ziemie w Azji, Afryce i obu Amerykach. Oni wszyscy zostali oderwani od korzeni. Ta głęboka rana może zostać uleczona dzięki spotkaniu z gościnnymi osobami, które potrafią słuchać, rozumieć, towarzyszyć i wspólnie dźwigać ciężary. Papież wyraził pragnienie, aby ośrodki recepcyjne dla migrantów były prawdziwie miejscami człowieczeństwa. A do tego – jako powiedział - potrzeba czasu, cierpliwości, a przede wszystkim miłości, wyrażającej się w bliskości, czułości i współczuciu. Franciszek podzielił się również z zebranymi swoim marzeniem.
„Abyście wy, migranci, doświadczywszy przyjęcia bogatego w człowieczeństwo i braterstwo, mogli osobiście stać się świadkami i animatorami przyjęcia i braterstwa. Tutaj i tam, gdzie Bóg zechce, gdzie Opatrzność pokieruje waszymi krokami. To jest marzenie, którym chcę się z wami podzielić i które składam w ręce Boga. Ponieważ to, co jest niemożliwe dla nas, nie jest niemożliwe dla Niego. Myślę, że to bardzo ważne, aby w dzisiejszym świecie migranci stali się świadkami wartości ludzkich niezbędnych do godnego i braterskiego życia – podkreślił Papież. – Są to wartości, które nosicie w sobie, które należą do waszych korzeni. Kiedyś po zabliźnieniu się rany rozdarcia, wykorzenienia, będziecie mogli wydobyć to bogactwo, które nosicie w sobie, niezwykle cenne bogactwo ludzkości, i podzielić się nim ze wspólnotami, w których jesteście przyjęci, i ze środowiskami, w które włączacie się“.
Ojciec Święty zwrócił uwagę, że przyszłość ludzkości znajduje się na drodze braterstwa i przyjaźni społecznej. Ci, którzy opuszczają swoje kraje, wyjeżdżają z marzeniami o wolności i demokracji. One często zderzają się z twardą i niebezpieczną rzeczywistością, w której deptana jest ludzka godność.
„Od tego właśnie możemy i musimy zacząć na nowo: od osób i ich godności. Nie dajmy się zwieść tym, którzy mówią: «Nic nie możemy zrobić», «te problemy nas przekraczają», «ja będę zajmował się swoimi sprawami, a inni niech sobie radzą». Nie. Nie wpadajmy w tę pułapkę. Odpowiedzmy na wyzwanie migrantów i uchodźców stylem życzliwości, rozpalmy ogniska braterstwa, wokół których ludzie będą mogli się ogrzać, podnieść, rozpalić nadzieję – podkreślił Papież. – Umacniajmy tkankę przyjaźni społecznej i kulturę spotkania, zaczynając od miejsc takich jak to, które na pewno może nie są doskonałe, ale są «laboratoriami pokoju».“
Franciszek zaprosił niektórych uczestników spotkania do zapalenia świecy przed obrazem Matki Bożej. Ten mały płomyk jest symbolem wiary i nadziei, którą Maryja podtrzymuje w najtrudniejszych chwilach. Ta nadzieja – jak powiedział Ojciec Święty – nadawała sens podróży migrantów i sprawia, że nadal podążają naprzód. Na zakończenie Papież odmówił następującą modlitwę z zebranymi.
Panie Boże, Stwórco wszechświata,
źródło wolności i pokoju,
miłości i braterstwa,
Ty stworzyłeś nas na Twój obraz
i napełniłeś nas wszystkich Twym życiodajnym tchnieniem abyśmy się stali uczestnikami Twej boskiej komunii.
Nawet, gdy złamaliśmy Twoje przymierze,
Ty, nie pozostawiłeś nas w mocy śmierci,
lecz w Twoim nieskończonym miłosierdziu
zawsze wzywałeś nas, byśmy wrócili do Ciebie
i żyli jako Twoje dzieci.
Wlej w nas Twego Ducha Świętego
i daj nam nowe serce,
zdolne do wysłuchania, często milczącego krzyku
naszych braci i sióstr, którzy utracili
ciepło domu i ojczyzny.
Spraw, abyśmy mogli dawać im nadzieję
poprzez ludzkie spojrzenia i gesty.
Uczyń nas narzędziami pokoju
i konkretnej miłości braterskiej.
Uwolnij nas od lęków i uprzedzeń,
aby ich cierpienia uczynić naszymi
i wspólnie walczyć z niesprawiedliwością;
aby mógł powstać świat, w którym każdy człowiek
jest szanowany w swojej nienaruszalnej godności,
tej, którą Ty, Ojcze, w nas złożyłeś,
a Twój Syn uświęcił na zawsze.
Amen.
(na podst. ekai.pl i Vatican News)
– Uwolnij nas od lęków i uprzedzeń, aby ich cierpienia uczynić naszymi i wspólnie walczyć z niesprawiedliwością - modlił się Ojciec Święty podczas spotkania z migrantami. Zdjęcie: REUTRES
Przeczytaj więcej:
Rektor sanktuarium Ta’Pinu: świat czeka na radość płynącą z chrześcijaństwa
Ojciec Spadaro: z Malty Papież mówi do całego świata