Zdjęcie: REUTERS
Pierwszym gestem miłości względem bliźniego jest obdarowanie go naszym pogodnym i uśmiechniętym obliczem, przekazanie mu radości Jezusa. To samo uczyniła Maryja względem Elżbiety - powiedział Papież we wczorajszym rozważaniu przed modlitwą Anioł Pański. Ojciec Święty zastanawiał się nad postawą Maryi, która po zwiastowaniu nie pozostała na miejscu, zadręczając się czekającymi Ją problemami, lecz wstała i z pośpiechem wyruszyła do Elżbiety, by udzielić jej pomocy.
Ojciec Święty zauważył, że Maryja dzieli się ze swą kuzynka własną radością, radością z Jezusa, którego nosi pod sercem. A następnie dzieli się z nią własnymi uczuciami. Wypowiedziane przy tej okazji słowa staną się modlitwą Magnificat.
Wszystko to było możliwe tylko dlatego, że Maryja się nie zatrzymała się w miejscu, nie pogrążyła się w swoich problemach, lecz patrzyła w górę, na Boga.
„Uczmy się od Matki Bożej tego sposobu reagowania: podnieść się, zwłaszcza wówczas gdy, grozi nam, że przytłoczą nas trudności. Trzeba się podnieść, aby nie pogrążyć się w problemach, nie pogrążyć się w użalaniu się nad sobą i w paraliżującym smutku. Patrzymy na siebie i trwamy w smutku. Ale po co wstawać? Ponieważ Bóg jest wielki i jest gotowy, by nas podnieść, jeśli tylko wyciągniemy do Niego rękę. Przerzućmy więc na Niego negatywne myśli, lęki, które blokują każdy impuls i nie pozwalają nam iść naprzód. A potem uczyńmy tak, jak Maryja: rozejrzyjmy się wokół siebie i poszukajmy kogoś, komu możemy pomóc!“.
Druga postawa, której powinniśmy się uczyć od Maryi to iść z pośpiechem. Nie oznacza to jednak, że mamy być impulsywni i ciągle się spieszyć.
„Chodzi raczej o to, aby iść przez nasze dni z pogodą ducha, patrząc w przyszłość z ufnością, nie ulegając zniechęceniu, nie będąc niewolnikami narzekania. Te narzekania zrujnowały życie tak wielu ludziom, bo człowiek zagłębia się w sobie i coraz bardziej narzeka, a jego życie coraz bardziej marnieje. I te narzekania sprawiają, że zawsze szuka się kogoś, na kogo można zwalić winę. Idąc do domu Elżbiety, Maryja idzie szybkim krokiem, bo Jej serce i życie są pełne Boga, pełne Jego radości. Zadajmy więc sobie pytanie: jaki jest mój krok? Czy jestem konstruktywny, czy też pogrążam się w melancholii, we smutku? Czy idę naprzód z nadzieją, czy też zatrzymuję się i użalam się nad sobą? Jeśli będziemy iść znużonym krokiem narzekania i plotek, nikomu nie przyniesiemy Boga, a jedynie zgorzknienie i ciemność. Warto natomiast pielęgnować zdrowe poczucie humoru, jak to czynili na przykład św. Tomasz Morus czy św. Filip Neri. Możemy prosić o tę łaskę zdrowego poczucia humoru. Jest ona bardzo pożyteczna“.
Po odmówieniu modlitwy Anioł Pański Franciszek zapewnił o swej bliskości i modlitwie Filipińczyków poszkodowanych na skutek niszczycielskiego tajfunu. Niech Święte Dzieciątko przyniesie pociechę i nadzieję najbardziej potrzebującym rodzinom, i niech zachęci nas wszystkich do konkretnej pomocy! A pierwszą konkretną pomocą jest modlitwa – dodał Papież.
(na podst. Vatican News)