Właśnie ukazała się w Polsce książka Kingi Plisko Bóg daje znaki. Inspirujący tytuł, a także nasza wcześniejsza rozmowa z autorką na temat wiary, pozwalają nam zareklamować tę publikację naszym czytelnikom.
Tekst: Marta Tomczyk-Maryon
– „Bóg daje znaki” oraz podtytuł „Książka o tym, co zrobić, by spełniły się marzenia. Historia oparta na faktach” brzmią intrygująco. Czy możesz opowiedzieć o czym jest twoja książka i dlaczego wybrałaś taki tytuł?
– Książka jest o cudach, jest moją drogą w poszukiwaniu sprawcy spełnionych marzeń. Postawiłam w niej pytania: Kto albo co za tym stoi? Czy możemy tego dokonać myślami? Potęgą podświadomości? Kto jest sprawcą? W książce podaję przykłady cudów z mojego życia – sytuacji, które zapierają dech w piersiach. Cytuję również myśli filozofów, pisarzy, założycieli ruchów wyznaniowych, piszę o brakujących częściach Biblii, które z różnych powodów zostały „zagubione”, podaję wyniki badań amerykańskich badaczy z zakresu fizyki kwantowej, piszę o hunie – jednym słowem prowadzę czytelników różnymi drogami, żeby na koniec odkryć sprawcę cudów. W książce jest również przepis – krok po kroku – co zrobić, by marzenia się spełniły…
To również moja droga, i tak jak to bywa w pracy badawczej – nie znamy rezultatu badań, kiedy je rozpoczynamy. Tak samo było tutaj. Pierwotnie książka miała tytuł „Niebieskie piórko”, co odnosiło się do znaku od Anioła. Jednak, ponieważ wydawnictwo chciało mieć tytuł, który będzie sugerował czytelnikom, o czym jest książka, więc zaproponowałam „Bóg daje znaki”. Poza tym, to właśnie Bóg okazał się sprawcą spełnienia moich marzeń.
Piszę również w książce, czym jest choroba oraz co zrobić, by być zdrowym. I podaję tam niekonwencjonalne podejście do zagadnienia; również przeze mnie sprawdzone. Przyszedł mi teraz na myśl tomik poezji Mirona Białoszewskiego „Sprawdzone sobą” – taka jest moja książka – sprawdzona mną, i myślę, że jest to uczciwe wobec czytelników.
– Pisarz tworzy z pewnym zamierzeniem i często wyobraża sobie odbiorców swoich tekstów. Czy tak było z tobą?
– Napisałam książkę dla ludzi, którzy chcą porzucić swoje marzenia; tak jak ja porzuciłam w życiu kilka własnych. Napisałam ją, żeby nigdy, przenigdy tego nie robili, żeby wierzyli z całych sił. Napisałam w książce, co zrobić, kiedy oczy są pełne łez, kiedy w życiu jest niepięknie. Jak w takich chwilach ocalić marzenia, ocalić siebie. I napisałam ją dla ludzi, którzy nie mają relacji z Bogiem… Nie ma nic piękniejszego, nie ma takiego uczucia na ziemi, jak miłość Pana Jezusa do nas… Napisałam ją, żeby też mogli tego doświadczyć…
– Czy w czasie pracy nad książką wydarzyły się jakieś cuda?
– Bez przerwy. Miałam wrażenie, że żyję w innym wymiarze… Chodziłam wówczas z kartkami i ołówkami w torebce, bo w najmniej oczekiwanym momencie przychodziły mi do głowy teksy. Siadałam wówczas, gdzie stałam – na murku sklepowym, na krawężniku albo kucałam pod jakimś budynkiem i zapisywałam. Wtedy nie zdawałam sobie jeszcze sprawy, że są to przekazy. Dopiero podczas pisania książki, a w zasadzie, kiedy książka była już gotowa, kiedy popatrzyłam na tekst, nie mogłam się nadziwić – piszę prace badawcze, eseje, różne inne teksy, a tu jakby nie był mój język pisarski... To były przekazy...
– Czy chciałabyś, aby po lekturze tej książki ludzie uwierzyli w cuda?
– Tak. Zdecydowanie. Tylko wtedy życie ma sens – z Bogiem, który obdarza nas w swojej łasce cudami. Ale z Bogiem uczciwie, nie z hurra radosną wiarą.
Fragmenty z książki:
„Wiara i nadzieja pozwalają wierzyć, że w Twoim życiu zaświeci słońce, że osiągniesz to, czego pragnie Twoje serce. Nie proś o to, musisz to czuć, musisz czuć, że to się już stało! Mów, jak ja: „Boże, dziękuję, jedziemy na wycieczkę!”. I ciesz się, ciesz się, jak tylko potrafisz najpiękniej! Wszechświat czeka, aż uwierzysz w swoje marzenie, otulisz je wiarą, będziesz go pewien, będziesz pewien, czego tak naprawdę chcesz. To nie przypadkiem w moim domu zjawił się bogaty prezes bogatej firmy, który zasponsorował nam wymarzoną wycieczkę nad morze. Ktoś lub coś kazało mu przyjechać do moich przyjaciół w chwili, gdy oni wybierali się do mnie.
Bądź spokojny, pewny swego, Człowieku. Nie zakłócaj Wszechświata, nie zakłócaj myśli, energii wątpliwościami. To trudne, wiem. Ale dąż do tego całym sercem, bądź cierpliwy. Bądź pewny. Wygrasz. Nie patrz, co dzieje się teraz, nie wpadaj w histerię, w obłęd. Miej przed oczami końcowe marzenie, efekt końcowy. Zasypiaj z nim przed oczami. Czuj go, czuj jego zapach. Dotykaj go. I ciesz się. Wysyłaj do Nieba radość. Wtedy się spełni. Tylko wtedy. Nie ma innej możliwości. Uzbrój się w cierpliwość. Oceany cierpliwości. Twoje marzenie to łódka na tym oceanie. Twoje dobre, pewne myśli to wiatr, który wieje w żagle. Niech Twoje marzenie płynie ku spełnieniu... Dbaj o swoje myśli, Człowieku, to podstawa. I pamiętaj, że jutro to ekscytująca tajemnica..”.
Bóg daje znaki, s. 39 – 41
„Ale bez Boga nie ma nic. O tym pamiętajcie. Znam wielu znawców energii kwantowej. Ludzi wielkiej wiedzy. Bez wiary nie mają nic. Oni „nie piszą wierszy”. Oni „opowiadają o poetach”. Wy będziecie poetami.
„Bez wiary potykamy się o źdźbło słomy, z wiarą przenosimy góry.
Søren Aabye Kierkegaard
Cuda z natury rzeczy są nielogiczne. Możemy ich doświadczać jedynie wtedy, gdy wyjdziemy poza granice logicznego myślenia. Nie znamy drogi, która wiedzie, zaprowadzi nas do spełnienia naszego marzenia. Trzeba uważać, o co prosimy. I trzeba zauważać te cuda, te spełnione marzenia, te gąbki leżące na chodnikach”.
Bóg daje znaki, s. 22 -23
„Wierz. Wszechświat działa dla Ciebie, a nie przeciwko Tobie. Zaufaj. A co jeśli wszystko, przez co przechodzisz, przygotowuje Cię do tego, o co prosiłeś? Uśmiechnij się, Bóg patrzy!”.
Bóg daje znaki, s. 60