- Ileż to razy wpatrujemy się w problemy, które nas nękają, zamiast pójść do Pana i zrzucić na Niego nasze troski! Ileż to razy, podobnie jak uczniowie, zostawiamy Pana w jakimś zakamarku, na dnie łodzi życia, by obudzić Go dopiero w chwili potrzeby - powiedział Papież. Zdjęcie: NTB
„Wiara zaczyna się od przekonania, że sami sobie nie wystarczamy, od poczucia, że potrzebujemy Boga” - powiedział Papież w rozważaniu przed modlitwą Anioł Pański. Ojciec Święty nawiązał do wczorajszego czytania z Ewangelii opowiadającej o burzy na jeziorze. Uczniowie Jezusa w łodzi ze swoim Mistrzem są ogarnięci strachem, że zginą. W pewnym momencie budzą się przerażeni i wołają o ratunek.
Papież Franciszek zauważył, że również nam zdarzają się podobne doświadczenia, gdy nie udaje się zrealizować życiowego scenariusza lub nawiedzają nas chwile niepokoju. Czujemy się wtedy zagubieni na środku morza życia, pozbawieni właściwego kursu i portu. My również w podobnych sytuacjach czujemy się sparaliżowani strachem i grozi nam, że stracimy z oczu to, co najważniejsze.
„Jezus jest bowiem w łodzi, nawet, jeśli śpi, dzieląc ze swoimi uczniami to wszystko, co się dzieje. Jego sen, jeśli z jednej strony nas zadziwia, to z drugiej wystawia nas na próbę. Pan bowiem czeka na nas, abyśmy Go zaangażowali, abyśmy Go przywoływali, abyśmy postawili Go w centrum naszego życia. Jego sen zachęca nas do przebudzenia. Ponieważ, aby być uczniami Jezusa, nie wystarczy wierzyć, że Bóg istnieje - trzeba zaangażować się razem z Nim. Trzeba jeszcze wznieść głos wraz z Nim, wołać do Niego. Modlitwa często jest krzykiem - Panie ratuj mnie!”.
Ojciec Święty zwrócił uwagę, że możemy postawić sobie dzisiaj pytanie: jakie wiatry uderzają teraz w moje życie, jakie to fale utrudniają mi żeglowanie? Wskazał, że Jezus tego pragnie, chce, abyśmy przylgnęli do Niego, aby znaleźć schronienie przed niszczącymi falami życia. Ewangelia mówi nam, że uczniowie podchodzą do Jezusa, budzą Go i rozmawiają z Nim. Wiara rodzi się z uznania, że sami nie jesteśmy w stanie utrzymać się na powierzchni i potrzebujemy Jezusa, jak żeglarze gwiazd, aby znaleźć właściwy kurs. Trzeba przezwyciężyć pokusę zamykania się w sobie, trzeba zawołać z głębi swojej niemożności do Pana.
„Jezus, do którego modlą się uczniowie, ucisza wiatr i fale. I zadaje im pytanie, które dotyczy także nas: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!». Uczniowie dali się ogarnąć strachem, ponieważ wpatrywali się w fale, zamiast patrzeć na Jezusa. Strach sprawia, że widzimy trudności, problemy, a nie patrzymy na Pana, który niekiedy śpi – podkreślił Papież. – Podobnie jest z nami: ileż to razy wpatrujemy się w problemy, które nas nękają, zamiast pójść do Pana i zrzucić na Niego nasze troski! Ileż to razy, podobnie jak uczniowie, zostawiamy Pana w jakimś zakamarku, na dnie łodzi życia, by obudzić Go dopiero w chwili potrzeby!”.
Na zakończenie Ojciec Święty zachęcił, aby zwrócić się do Maryi i prosić ją o łaskę wiary, która niestrudzenie szuka Pana, puka do Jego drzwi, woła do Jego Serca. „Niech Dziewica Maryja, która w swoim życiu nigdy nie przestała ufać Bogu, rozbudzi w nas żywotną potrzebę powierzania się Jemu każdego dnia”.
(na podst. Vatican News)