Wielu nazywa Kościół katolicki w Norwegii „Kościołem imigrantów”.
Jeśli tak, to, co to oznacza i jakie stawia przed nami wyzwania?
PRZYJAZNY KOŚCIÓŁ: - Wielu z tych, którzy przybywają do Norwegii, pragnie odnaleźć się w nowej ojczyźnie i stać się częścią wspólnoty - mówi biskup Bernt I. Eidsvig.
- Główną rolą kościołów w Norwegii nie jest bycie arenami integracji. Ale dobra integracja jest bardzo korzystnym efektem towarzyszącym - mówi biskup Bernt I. Eidsvig.
Tekst: Hans Rossiné Zdjęcie: C-F Wesenberg Tłumaczenie: Marta Tomczyk-Maryon
Biskup Eidsvig stoi na czele Diecezji katolickiej w Oslo w okresie jej największego wzrostu w historii. Pasterz Kościoła czuwa nad dużym i zróżnicowanym stadem: ponad 180 narodowości, co tydzień Msze w wielu językach, każdego roku poświęcenie nowych Domów Bożych, średnia wieku wiernych 36 lat. Krótko mówiąc - pełen życia i rozwijający się Kościół, który łączy wielu ludzi we wspólnej wierze, modlitwie i Eucharystii.
Otwarte drzwi
– Nasz wspólny projekt ma na celu zgromadzenie wiernych z różnych środowisk na Mszach i wspólnych aktywnościach. Kościół jest w tym sensie integracyjny i nie mam nic przeciwko etykietce „arena integracji”. Większość parafii jest również bardzo świadoma przyjmowania i włączania nowych, którzy przybywają, i otwarcia im drzwi do wspólnoty. Wielu z tych, którzy przyjechali do naszego kraju, odbyło długą drogę, między innymi po to, aby zainwestować w przyszłość swoich dzieci. Przywiązują dużą wagę do odnalezienia się w nowej ojczyźnie i do włączenia się do dużej wspólnoty - mówi biskup Eidsvig.
Biskup Eidsvig wskazuje, że katolicy w Norwegii nie są jednolitą grupą:
– Norwescy katolicy to całe spektrum społeczne, kulturowe i polityczne. Nie różnią się od innych. Tak często, jak tylko mogę, zachęcam katolików do bycia w centrum społeczności: do chodzenia do szkoły, pogłębiania edukacji, uczestniczenia w życiu zawodowym, udzielaniu się jako wolontariusze, wysyłaniu dzieci, a nawet uczestnictwa samemu w różnych zajęciach rekreacyjnych w miejscu swojego zamieszkania.
Dużo wspólnego
– Ale czy jesteśmy jednym norweskim Kościołem i czy możemy mówić o swoistym norweskim katolicyzmie w Kościele o tak ogromnej rozpiętości?
– Tak, myślę, że jesteśmy jednym Kościołem i mamy ze sobą wiele wspólnego poza naszą wspólną wiarą i nauką. Łączy nas silna świadomość liturgiczna. Pomimo pewnych niuansów, sprawowanie Mszy wygląda bardzo podobnie. Wszystkich nas cechuje jednakowe podejście do wyzwań życiowych i uważam, że posiadamy dobrą wspólną cechę - katolicką tolerancję. U wielu osób lojalność narodowa jest silna, ale moje doświadczenie jest takie, że większość ludzi uważa siebie za katolików mieszkających w Norwegii. Ludzie sami decydują, czy chcą przynależeć do środowiska narodowego i zaspokajać potrzeby duszpasterskie w języku, który znają najlepiej. Ważne jest, aby wierni otrzymali taką posługę, jakiej pragną.
Norwescy katolicy to całe spektrum społeczne, kulturowe i polityczne.
Bez przymusu
– Przez ile pokoleń powinniśmy oferować Msze w językach narodowych?
– Tak długo, jak jest to potrzebne. Wierni muszą o tym sami decydować. Nie wierzę w przymus w Kościele. Wykonuje się wielką i ważną pracę, aby ułatwić dostęp do Mszy i opieki duszpasterskiej w jak największej liczbie języków, dla jak największej liczby wiernych. Chociaż sporo osób czuje się dobrze w norweskim społeczeństwie, to chcą oni jednak zachować język ojczysty w praktykach religijnych. Na przykład nauczyli się modlić po polsku lub wolą spowiadać się w swoim ojczystym języku. Zauważam, że rolę nowego wspólnego języka liturgicznego zaczyna pełnić język angielski. Zdaje egzamin w stosunku do małżonków z różnych krajów, Azjatów i przyjezdnych.
– Jesteśmy Kościołem w ciągłym rozwoju. Jakie stoją przed nami wyzwania?
– Ciągle mamy zbyt mało miejsca, w stosunku do naszych potrzeb. Brakuje nam lokum na katechezę i są problemy z naszymi budynkami. W porównaniu ze Szwecją i Danią mamy mało księży. Jesteśmy zależni od finansowania publicznego. Z czasem chciałbym widzieć większą niezależność finansową od tego sektora. Mam również nadzieję, że stopniowo zobaczymy większe zaangażowanie społeczne wśród naszych katolików. Chciałbym, aby Kościół miał więcej do powiedzenia w życiu politycznym - mówi biskup Bernt I. Eidsvig.
Kościół katolicki w Norwegii w liczbach
3 diecezje
24 klasztory i zgromadzenia zakonne
31 tys. zarejestrowanych członków Kościoła katolickiego w r. 1992
165 tys. zarejestrowanych członków Kościoła katolickiego w r. 2020
180 to liczba krajów, z których pochodzą wierni
107 kapłanów z 22 krajów
152 Msze św. w każdy weekend
200 budynków
36 lat - średnia wieku katolików
7 tys. dzieci uczęszcza na katechezę
Skąd pochodzą katolicy w Norwegii?
75 procent wiernych urodziło się poza Norwegią
38 procent Katolików w Norwegii pochodzi z Polski
24 procent pochodzi z Norwegii
12 procent - z Litwy
7 procent - z Filipin
2 procent - z Chile
1 procent - z Erytrei
1 procent - ze Sri Lanki
13 procent - z pozostałych krajów
Fakty na temat imigrantów w Norwegii (dane z r. 2020 na podstawie SSB)
14,7 procent (800 tys.) ludności Norwegii stanowią emigranci
W roku 2020 zarejestrowano o 2500 więcej imigrantów z Polski w stosunku do ubiegłego roku. Trzeba jednak zaznaczyć, że w tym roku zmieniono zasady rejestracji emigrantów.
Polacy są najliczniejszą grupą w Norwegii jest nas 101 153.
W dalszej kolejności są: Litwini (40 632), Szwedzi (35 568), Syryjczycy (31 952), Somalijczycy (28 554), Niemcy (24 953), Filipińczycy (23 280), Irakijczycy (23 260), Erytrejczycy (23 075) i Pakistańczycy (21 109).
Artykuł był po raz pierwszy publikowany (w j. norweskim) w magazynie kościelnym St. Olav kirkebad 1-2020. Pismo w wersji internetowej możesz przeczytać tutaj
Tu możesz zamówić St. Olav kirkebad w wersji papierowej prosto do domu. Pismo jest bezpłatne.